sobota, 1 czerwca 2013

Kino #7 Valhalla Rising




Nigdy nie widziałem filmu w którym główny bohater nie wypowiedział ani jednej kwestii. Aż do dziś.

Poważnie, nic, zero. Nawet mruknięcia, czy mlaskania przy jedzeniu.
Mads Mikkelsen - odtwórca roli naszego protagonisty miał więc okazje do wzniesienia się na wyżyny aktorstwa. Okazję w pełni wykorzystał, ponieważ dawno nie widziałem tak dobrze wykreowanej postaci. 

Valhalla Rising to film który najlepiej trafi do tych odbiorców którzy od kina wymagają czegoś więcej, którzy przez następne kilka dni po seansie dalej rozmyślają nad fabułą, sensem, innymi rozwiązaniami. W innym razie 'oglądający z przypadku' może poczuć zwykłą nudę, ponieważ akcji (na którą wskazuje złowieszczy plakat) jest tutaj bardzo mało. 

Pełno za to niewiadomych. Nie wiemy kim jest nasz bohater, jak się nazywa, jaką ma barwę głosu. Nie wiemy gdzie odbywa się akcja, ani dokąd zmierza. Generalnie nie jest to łatwy film do interpretacji. Wraz z upływem czasu pojawia się coraz więcej pytań, na które widz odpowiedzieć będzie musiał sobie sam, reżyser nie wyręcza nas w żadnym aspekcie. 

Przepiękne widoki, ciągłe napięcie oraz świadomość tego, że tajemnicy możemy w ogóle nie odkryć to najlepsze punkty tego dzieła. 
Reżyser (twórca m. in. Drive) znany jest z tego, że  nawet przy minimalistycznej otoczce którą tworzy  potrafią poruszyć widza i dokładnie to samo zrobi z Tobą Valhalla Rising - jeśli tylko dasz szansę. 

Moja rada, jeżeli planujesz obejrzeć ten tytuł: W trakcie filmu nie rozmyślaj za dużo, po prostu chłoń. Nie zwracaj uwagi na niedomówienia i nie staraj się na siłę szukać sensu. Zwyczajnie otwórz szeroko oczy i pozwól aby film sam wypełnił Twoją głowę -w ten sposób chyba najlepiej odbierać to dzieło. 


Zobacz zwiastun:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz